- Ależ nic nie szkodzi! - krzyknąłem. - Zawsze możesz spróbować!
- Ale ja... - szepnęła.
- Patrz. - zaśmiałem się. - I ucz się.
- No dobra.
Pobiegliśmy na pobliską polanę. Powiedziałem jej, jak rozpoznać słabsze, chore sarny. Zaczaiłem się na jedną z nich, skoczyłem i zagryzłem szyję. Padła martwa.
- Teraz ty spróbuj. Jak chcesz, mogę ci pomóc. Później zrobimy sobie ucztę. - odparłem.
<Hope?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz