Stałam za suczką, najwidoczniej mnie nie zauważyła i chciała zignorować.
- Nie każdy musi zawsze czegoś chcieć. - Warknęłam i spojrzałam na nią z góry.
- A ty coś chcesz? - Zapytała.
- Nie, skąd. - Powiedziałam obojętnie.
- To po co podeszłaś.
- A tak o, chce się zapytać kim jesteś i po co pogryzłaś tamtego psa.
<Evil?>
Sfora Lucky&Funny Dogs
piątek, 27 lutego 2015
czwartek, 26 lutego 2015
Od Evil do Bibi
Chodziłam po terenach sfory, aż zawendrowałam do miasta. Poszłam do swojego starego domu. widze, że znaleźli sobie nowego psa. Wyszedł na dwór.
- Kim jesteś - spytałam i rzucia się na psa.
- Ja Scheo.
- Kolejne głupie imie. Widze, oni szybko potrfią uporać się ze stratą ziwerzęcia - powiedziałam i zaczeliśmy się gryśćź. Mi krwawiło ucho, a on nie mógł się ruszyć.
- Zapamietaj sobie, że ze mną się nie zadziera. - powiedziawszy wyszłam z podwórka. Zaczełam iść kiedy podszedł do mnie jakiś pies.
- Spierdalaj - warknełam do niego. - i nie obchodzi mnie kurwa czego odemnie chcesz.
Była to suczka.
< Bibi>
- Kim jesteś - spytałam i rzucia się na psa.
- Ja Scheo.
- Kolejne głupie imie. Widze, oni szybko potrfią uporać się ze stratą ziwerzęcia - powiedziałam i zaczeliśmy się gryśćź. Mi krwawiło ucho, a on nie mógł się ruszyć.
- Zapamietaj sobie, że ze mną się nie zadziera. - powiedziawszy wyszłam z podwórka. Zaczełam iść kiedy podszedł do mnie jakiś pies.
- Spierdalaj - warknełam do niego. - i nie obchodzi mnie kurwa czego odemnie chcesz.
Była to suczka.
< Bibi>
Od Hope do Rokiego
Powoli zaczęłam kapować o co chodzi, w końcu upolowałam coś sama.
- Udało się! Udało! - Krzyknęłam i zaczęłam robić obroty.
- Super! - Powiedział Roki.
Udało nam się razem upolować kilka saren.
- Ale jestem głoodna. - Powiedziałam masując się po brzuchu.
- Ja też. - Zaśmiał się Roki.
- No to? Jemy? - Zapytałam oblizując się.
<Roki?>
- Udało się! Udało! - Krzyknęłam i zaczęłam robić obroty.
- Super! - Powiedział Roki.
Udało nam się razem upolować kilka saren.
- Ale jestem głoodna. - Powiedziałam masując się po brzuchu.
- Ja też. - Zaśmiał się Roki.
- No to? Jemy? - Zapytałam oblizując się.
<Roki?>
Od Peji do Mai
- Fajnie że się za mną wstawiłaś, dzięki. - Powiedziałem przełykając ślinę.
- Nie ma za co. - Przekręciła oczami.
- Ha ha, jak mogłaś chodzić z takim idiotom. - Powiedziałem ze śmiechem.
- Sama nie wiem. - Westchnęła Mai.
- Stój. - Powiedziałem.
- Czemu? - Zapytała.
- Przecież widzę że boli.
Mai popatrzyła na swoją łapę.
- No może. - Powiedziała cicho.
- Już nie udawaj twardzielki. - Uśmiechnąłem się. - To nie działa.
- A może coś w tym jest. - Powiedziała trochę kuląc się z bólu.
- Te ranę trzeba obmyć. Znam się na trochę na medycynie w walkach było mi to potrzebne. - Westchnąłem.
- Ale to będzie boleć! - Pisnęła.
- Poczujesz się lepiej. Zaufaj mi. - Powiedziałem i wziąłem ją na barana.
- Co ty robisz?! - Zdziwiła się i lekko zdenerwowała.
- Nie dojdziesz. Proste, logiczne że ból się nasili przy każdym stanięciu na łapę.
Doszliśmy do małej, czystej rzeczki. Położyłem Mai przy brzegu, chwyciłem jej łapę i powoli obmywałem w wodzie, suczka lekko piszczała, ale udawałem że nie słyszę. Po chwili gdy było widać tylko ranę a krwi nie było Mai trzymała jeszcze łapę w wodzie, ja podszedłem do dziwnej rośliny i zerwałem wielki liści oraz znalazłem kawałem drutu który się wyginał. Wyciągnąłem łapę Mai z wody i poczekałem aż sierść wyschnie, potem zawinąłem w liść i z drutu zrobiłem usztywnienie, włożyłem w środek zioła szwedzkie.
- Już po krzyku. - Powiedziałem.
<Mai?>
- Nie ma za co. - Przekręciła oczami.
- Ha ha, jak mogłaś chodzić z takim idiotom. - Powiedziałem ze śmiechem.
- Sama nie wiem. - Westchnęła Mai.
- Stój. - Powiedziałem.
- Czemu? - Zapytała.
- Przecież widzę że boli.
Mai popatrzyła na swoją łapę.
- No może. - Powiedziała cicho.
- Już nie udawaj twardzielki. - Uśmiechnąłem się. - To nie działa.
- A może coś w tym jest. - Powiedziała trochę kuląc się z bólu.
- Te ranę trzeba obmyć. Znam się na trochę na medycynie w walkach było mi to potrzebne. - Westchnąłem.
- Ale to będzie boleć! - Pisnęła.
- Poczujesz się lepiej. Zaufaj mi. - Powiedziałem i wziąłem ją na barana.
- Co ty robisz?! - Zdziwiła się i lekko zdenerwowała.
- Nie dojdziesz. Proste, logiczne że ból się nasili przy każdym stanięciu na łapę.
Doszliśmy do małej, czystej rzeczki. Położyłem Mai przy brzegu, chwyciłem jej łapę i powoli obmywałem w wodzie, suczka lekko piszczała, ale udawałem że nie słyszę. Po chwili gdy było widać tylko ranę a krwi nie było Mai trzymała jeszcze łapę w wodzie, ja podszedłem do dziwnej rośliny i zerwałem wielki liści oraz znalazłem kawałem drutu który się wyginał. Wyciągnąłem łapę Mai z wody i poczekałem aż sierść wyschnie, potem zawinąłem w liść i z drutu zrobiłem usztywnienie, włożyłem w środek zioła szwedzkie.
- Już po krzyku. - Powiedziałem.
<Mai?>
Od Mai do Peji
Popatrzyłam smutno za psem...
- Mai... Ty masz rok? - spytał zdziwiony przyjaciel Demona.
- Nie... 2 lata. - westchnęłam.
- Nie przejmuj się tym Jackobem. Już ja mu pokażę! - krzyknął Demon i polizał mnie. - Mei, co cię obchodzi ten pies...? Chyba mnie nie zdradzasz?!
- Nie, Demon, nie. Nie martw się. - szepnęłam. - On nic dla mnie nie znaczy...
Jednak znaczył, i to bardzo... Przybrałam obojętny wyraz twarzy.
- Dziękuję Wam. - krzyknęłam po chwili do psów.
- Nie musisz... - szepnął do mnie Demon.
Wtedy jakiś pies podbiegł do Demona i zawołał go, że jest wzywany przez Diabla.
- Nie zapomnij o mnie, Mei. - spojrzał na mnie porywczo i razem ze swoim gangiem odbiegł.
Zostałam sama... Lubiłam, gdy Demon mi się podlizywał, jednak sam w sobie był taki... Nazywał mnie Mei, a to w jakimś tam języku oznacza "piękna". Denerwował mnie, tym jego pokazem, jaki on to jest. I co ja mam z tym Demonem zrobić? Nie rzucę go, bo widziałam, jak się mści. Nie bałam się, ale... Tego było zbyt wiele. Westchnęłam i pobiegłam do lasu. Biegałam po łące, czułam się wolna. Rzuciłam się na trawę i leżałam. Zaczęłam cicho śpiewać:
Klik
Jednak po chwili zobaczyłam, że ktoś jest jeszcze na łące. Ktoś, a właściwie... Niejaki Peja. Nie zwracałam na niego uwagi. Skończyłam śpiewać i rzucałam sztyletami, a później je łapałam. Po chwili pomyślałam, że ma powód nazywać mnie szczenięciem. Nie, zbuntowałam się. Ćwiczyć chyba wolno. Usłyszałam jego kroki i spojrzałam mu w oczy.
- Czego chcesz?! - krzyknęłam.
- Zostaw mnie w spokoju! - krzyknął.
- Ja? Ależ ja nie mam nic do ciebie. - odparłam zgodnie z prawdą.
- Po co zsyłałaś na mnie Gang Demona?!
- Nie na ciebie! A poza tym, on ci nic nie zrobił!
- A byś wiedziała, że tak!
- Nie, nie wiem.
Wtedy przybiegł Demon z dwoma psami.
- Mei, zostaw go mnie. - szepnął, jednak na tyle głośno, by Peja usłyszał.
Miałam się wycofać, ale postanowiłam postawić się Demonowi i odparłam:
- Nie.
- Co?!!? Mei...!?!! - warknął do Peji, a jego psy poszły w jego ślady,
- Nie, powiedziałam, Demon. Ja się tym zajmę.
- Ale... Mei!!! Nie możesz!
- Mogę. Bez obaw. - odparłam. - Wycofaj je.
- MEI!!!
- Powiedziałam, WYCOFAJ SWOJE PSY! - wrzasnęłam.
Psy Demona skuliły się i wycofały trochę.
- Tchórze! - również wrzasnął Demon. - A ty, Mai... Gorzko pożałujesz!!!
- Nie. Włos mi z głowy nie spadnie. Jasne?
Wtedy Demon warknął i rzucił się w moją stronę. Szybko rzuciłam czterema sztyletami w jego łapy. Może i krwawiły, ale mu się należało.
- Koniec z tym, Demon. - krzyknęłam.
Podeszłam do niego, a gdy się odwróciłam, on ugryzł mnie w łapę. Nie pokazałam po sobie bólu i odbiegłam kawałek. Moja tylna łapa mocno krwawiła.
- Masz za swoje, Mai! Masz za swoje! - wrzasnął Demon, a jego psy rzuciły się by go uwolnić.
- Spędzicie na tym cały dzień. Powodzenia! - krzyknęłam za nimi.
Zaczęłam lekko kuleć w kierunku sfory. Nagle dogonił mnie Peja, a ja przypomniałam sobie, że cały czas tam był!
- Podobało się przedstawienie? - warknęłam wrednie, jednak nie miałam siły na swoje złośliwości. Jęknęłam cicho z bólu.
<Peja? Ratuj albo pobij długość xD>
- Mai... Ty masz rok? - spytał zdziwiony przyjaciel Demona.
- Nie... 2 lata. - westchnęłam.
- Nie przejmuj się tym Jackobem. Już ja mu pokażę! - krzyknął Demon i polizał mnie. - Mei, co cię obchodzi ten pies...? Chyba mnie nie zdradzasz?!
- Nie, Demon, nie. Nie martw się. - szepnęłam. - On nic dla mnie nie znaczy...
Jednak znaczył, i to bardzo... Przybrałam obojętny wyraz twarzy.
- Dziękuję Wam. - krzyknęłam po chwili do psów.
- Nie musisz... - szepnął do mnie Demon.
Wtedy jakiś pies podbiegł do Demona i zawołał go, że jest wzywany przez Diabla.
- Nie zapomnij o mnie, Mei. - spojrzał na mnie porywczo i razem ze swoim gangiem odbiegł.
Zostałam sama... Lubiłam, gdy Demon mi się podlizywał, jednak sam w sobie był taki... Nazywał mnie Mei, a to w jakimś tam języku oznacza "piękna". Denerwował mnie, tym jego pokazem, jaki on to jest. I co ja mam z tym Demonem zrobić? Nie rzucę go, bo widziałam, jak się mści. Nie bałam się, ale... Tego było zbyt wiele. Westchnęłam i pobiegłam do lasu. Biegałam po łące, czułam się wolna. Rzuciłam się na trawę i leżałam. Zaczęłam cicho śpiewać:
Klik
Jednak po chwili zobaczyłam, że ktoś jest jeszcze na łące. Ktoś, a właściwie... Niejaki Peja. Nie zwracałam na niego uwagi. Skończyłam śpiewać i rzucałam sztyletami, a później je łapałam. Po chwili pomyślałam, że ma powód nazywać mnie szczenięciem. Nie, zbuntowałam się. Ćwiczyć chyba wolno. Usłyszałam jego kroki i spojrzałam mu w oczy.
- Czego chcesz?! - krzyknęłam.
- Zostaw mnie w spokoju! - krzyknął.
- Ja? Ależ ja nie mam nic do ciebie. - odparłam zgodnie z prawdą.
- Po co zsyłałaś na mnie Gang Demona?!
- Nie na ciebie! A poza tym, on ci nic nie zrobił!
- A byś wiedziała, że tak!
- Nie, nie wiem.
Wtedy przybiegł Demon z dwoma psami.
- Mei, zostaw go mnie. - szepnął, jednak na tyle głośno, by Peja usłyszał.
Miałam się wycofać, ale postanowiłam postawić się Demonowi i odparłam:
- Nie.
- Co?!!? Mei...!?!! - warknął do Peji, a jego psy poszły w jego ślady,
- Nie, powiedziałam, Demon. Ja się tym zajmę.
- Ale... Mei!!! Nie możesz!
- Mogę. Bez obaw. - odparłam. - Wycofaj je.
- MEI!!!
- Powiedziałam, WYCOFAJ SWOJE PSY! - wrzasnęłam.
Psy Demona skuliły się i wycofały trochę.
- Tchórze! - również wrzasnął Demon. - A ty, Mai... Gorzko pożałujesz!!!
- Nie. Włos mi z głowy nie spadnie. Jasne?
Wtedy Demon warknął i rzucił się w moją stronę. Szybko rzuciłam czterema sztyletami w jego łapy. Może i krwawiły, ale mu się należało.
- Koniec z tym, Demon. - krzyknęłam.
Podeszłam do niego, a gdy się odwróciłam, on ugryzł mnie w łapę. Nie pokazałam po sobie bólu i odbiegłam kawałek. Moja tylna łapa mocno krwawiła.
- Masz za swoje, Mai! Masz za swoje! - wrzasnął Demon, a jego psy rzuciły się by go uwolnić.
- Spędzicie na tym cały dzień. Powodzenia! - krzyknęłam za nimi.
Zaczęłam lekko kuleć w kierunku sfory. Nagle dogonił mnie Peja, a ja przypomniałam sobie, że cały czas tam był!
- Podobało się przedstawienie? - warknęłam wrednie, jednak nie miałam siły na swoje złośliwości. Jęknęłam cicho z bólu.
<Peja? Ratuj albo pobij długość xD>
Subskrybuj:
Posty (Atom)